Dziś kończymy naszą serię schematów pokazujących zmiany w języku politycznym przestrzeni publicznej na przykładzie Warszawy w ciągu ostatnich 250 lat. Mamy nadzieję, że jej śledzenie uzmysłowiło Wam, że przestrzeń publiczna nie może być tylko podręcznikiem historii, magazynującym bezrefleksyjnie wszystko, co do niej zostało włożone przez swoich a zwłaszcza obcych. Na niektóre jej elementy stanowiące wyraz obcego panowania i przemocy symbolicznej – urbanonimy, pomniki, budynki – nie ma lub nie powinno być zgody i miejsca w sercu niepodległej Polski. Przestrzeń publiczna stolicy w najwyższym stopniu jest przestrzenią rywalizacji i walki o pamięć i tożsamość. Zdawali sobie z tego sprawę wszyscy, którzy przejmowali władzę nad sercem niepodległej Polski. Tak jak w przestrzeni Warszawy nie ma miejsca dla placu Adolfa Hitlera czy Józefa Stalina, tak podobnie nie ma miejsca dla Juliana Marchlewskiego czy Armii Ludowej. To, że mają miejsce w historii Polski i na jakiś czas pojawiły się ich nazwiska/nazwy w korpusie nazw warszawskich, to za mało. Miejsce w przestrzeni publicznej stolicy i innych polskich miast jest tylko dla tych, którzy bene meritus patriae. I zawsze pytanie czy tak jest powinniśmy zadawać sobie oceniając elementy przestrzeni publicznej mające związek z naszą historią – tak te istniejące, jak i te, które mają się dopiero w niej pojawić. Równocześnie współczesna Warszawa to palimpsest pokazujący jak złożona była nasza historia. Powinny nam to uzmysłowić nawarstwiające i przecinające się kolory widoczne na ostatnim schemacie.
_______
Wszystkie nasze mapy są dostępne w pełnej rozdzielczości na naszej stronie internetowej: http://atlas2022.uw.edu.pl/materialy-edukacyjne/mapy/